Rosenstockowie

W Mszanie Dolnej mieszkały także osoby i rodziny o żydowskim pochodzeniu, które przyjęły chrzest i zostały katolikami. Jedną z nich są Rosenstockowie. To piękna dość zawiła historia, którą możemy opowiedzieć dzięki wnuczce Emila Rosenstocka, pani Małgorzacie Gołaszewskiej. Emil jest, niestety, ofiarą zbiorowej egzekucji 19.08.1942 na Pańskim, jednak w niezwykły sposób udało mu się uratować córkę, Stanisławę, zwaną Nusią, mamę pani Małgosi. Ale po kolei. Emil Rosenstock urodził się w galicyjskiej Pysznicy, w zamożnej, ziemiańskiej rodzinie żydowskiej 12.03.1880 r. Jego matka, Helena, była z domu Birnbaum. ojciec miał na imię Bernard. Emil ukończył gimnazjum w Lwowie, tam też studiował w latach 1901-1903 na wydziale inżynieryjnym C.K. Szkoły Politechnicznej, uzyskując tytuł inżyniera kolejnictwa. Kontynuował naukę w Niemieckiej Wyższej Szkole Technicznej w Pradze, gdzie w 1908 r. z powodzeniem złożył egzamin końcowy. Kila lat później zawodowe losy przygnały go do Mszany Dolnej. Pan Henryk Zdanowski twierdził, że Emil był inżynierem budującym wiadukt kolejowy nad ul. Orkana w Mszanie, nie wydaje się to jednak możliwe; kolej transwersalna, której elementem jest tenże wiadukt, została uruchomiona w 1884 r., gdy Emil miał zaledwie 4 lata. Może chodziło zatem o jakiś późniejszy remont czy tylko nadzór nad sprawami kolejowymi, jak sugeruje jego funkcja komisarza kolejnictwa. Dość, że młody inżynier-komisarz kolejowy, delegowany do naszego miasta, zamieszkał w Mszanie Dolnej i stołował się u wdowy Marii Anieli Łabuz, po mężu Bednarczyk, która miała z pierwszym mężem 4 synów. Między gospodynią- katoliczką i żydowskim inżynierem nawiązała się serdeczna relacja, a w końcu wybuchło uczucie na tyle silne, że Emil oświadcza się i 23.02.1919 r. poślubia urodzoną 29.07.1887 r. Marię Anielę, w kościele św. Stanisława Kostki na Dębnikach  w Krakowie. Dzień wcześniej, w tymże kościele przyjmuje chrzest. Dwa lata wcześniej przychodzi na świat ich córka, Stanisława nazywana do dziś przez wszystkich Nusią. 4.10.1924 r. w tym samym kościele odbędzie się także jej chrzest. Stasia urodziła się w Krakowie, 4.08.1917 r. Emil miał w Krakowie willę przy ul. Kieleckiej.

Te zawiłości miejscowe i chronologiczne, których do końca nie rozumiemy: czy Emil czekał tak długo z własnym chrztem, ślubem kościelnym i chrztem córki, licząc na akceptację swojej żydowskiej rodziny, do której nie doszło? To był podwójny mezalians: i ze względu na różnicę religii, i zamożność rodziny, a także wykształcenie/pozycję społeczną Rosenstocków. Czy proces jego konwersji tak się przeciągał? Dość, że wszystko to ułatwiło później plan ratowania Nusi. Niezależnie od powodów przyjęcia chrztu, czy uczynił to jedynie dla przyszłej żony, czy z własnego przekonania - pan Henryk Zdanowski wspomina, że inżynier Rosenstock już długo przed wojną był  zaangażowanym katolikiem, widzianym często w parafialnym kościele pw. Św. Michała w Mszanie Dolnej. Państwo Rosenstockowie zamieszkali na stałe w Krakowie, jednak często bywali w Mszanie, gdzie posiadali willę na granicy z Kasinką małą – na tzw. Lachówce. Emil usynowił wszystkich chłopców, wykształcił w Krakowie, uwzględnił pasierbów w swoim testamencie – mówiąc krótko: zastąpił im ojca. Bardzo go szanowali, byli związani jak z ojcem rodzonym, uważali za wyjątkowego człowieka. Jak wynika ze świadectwa Stanisława Piwowarskiego o działalności partyzanckiej Rudolfa Bednarczyka, pasierb Rosenstocka miał w dokumentach wpisane jako imię ojca, Emil (Opracowanie prof. Józefy Kobylińskiej, maszynopis). Nusia, młodsza parę lat od przyrodnich braci, zapewne była jednak oczkiem w głowie tatusia, jako jedyne jego rodzone dziecko. Chłopców było czterech. Najwięcej wiemy o Rudolfie: ur. w 1911 r., tuż przed wybuchem II wojny światowej uzyskał dyplom lekarza po studiach na UJ w latach 1931-37. Miał piękną wojenną kartę: udział w Kampanii Wrześniowej, działalność w partyzantce - Związek Walki Zbrojnej, pseudonim „Szum”. Zorganizował tajną siatkę sanitarną, tajną stację krwiodawstwa, włączał się w pomoc uchodźcom, odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi z Mieczami. Po wojnie pracował jako lekarz w Zabrzu, Mszanie i Tymbarku, niestety, zginął w wypadku drogowym w 1956 r., jest pochowany obok matki i najstarszego brata na cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Roman, rocznik 1914, skończył studia prawnicze, zawodowo związany był z Krakowem i Krosnem. Władysław, ur. w 1909 r. jako jedyny nie bardzo garnął się do nauki i ostatecznie został cukiernikiem. Swojemu synowi dał imię po ojczymie: Emil. Natomiast tragiczna historia związana jest z najstarszym, urodzonym w 1908 r. Stasiem. Podobnie jak bracia, pobierał nauki w gimnazjum im. Sobieskiego w Krakowie, gdzie w bezsensowny sposób zginął w 1924 r., postrzelony przypadkowo z broni przyniesionej przez któregoś kolegę. Zachował się portret Stasia, który zamieszczamy wśród fotografii oraz jego zdjęcie z legitymacji kolejowej. Wychowawcą chłopca, a może tylko korepetytorem, bo w tych latach nie ma go w wykazie nauczycieli tej szkoły, miał być nauczyciel łaciny, prof. Mikołaj Kaszyczko, do którego postaci powrócimy, odegrał bowiem potem kluczową rolę w uratowaniu przed śmiercią Nusi. Jako córka Żyda, mimo, że ochrzczonego, i – jak zapewniał Henryk Zdanowski – dobrego katolika, na mocy ustaw norymberskich była skazana na śmierć jak cały naród pochodzenia jej ojca. Mamy pewien kłopot z ustaleniem szkół młodych Bednarczyków: ustne przekazy mówią o gimnazjum Sobieskiego, jednak wg archiwów, w tym gimnazjum, prof. Kaszyczko, miał pracować rok po ukończeniu studiów na UJ, w 1909 r., a potem w latach 1930-50. Jeżeli miał mieć kontakt z braćmi przyrodnimi Stanisławy, a nawet być wychowawcą jednego z nich, to musiało to być w innym gimnazjum gdzie pracował w latach 1910-1929, gdyż w tym gimnazjum nie znaleźliśmy także śladu po żadnym z braci Bednarczyków. Nusia też chodziła do szkół w Krakowie: ukończyła Gimnazjum Sióstr Urszulanek w 1935 r. i podjęła studia rolnicze na Uniwersytecie Jagiellońskim. Dlaczego rolnicze? Miało to związek z rodzinną posiadłością ojca w Pysznicy, którą miała odziedziczyć. Wiemy że po poślubieniu jej matki, rodzina ojca nie utrzymywała z nim kontaktu. Dopiero tuż przed wybuchem II wojny, po śmierci Anieli i jednego z rodziców Emil miał zabrać Nusię do Lwowa, gdzie poznała rodziny Rosenstocków i Urichów – siostry dziadka. Nusia studiów nie zdążyła ukończyć – po 4. roku przerwała je II wojna światowa, miała jednak poważniejszy problem niż ich dokończenie: pod okupacją hitlerowską osoby mające żydowskie pochodzenie były śmiertelnie zagrożone. Mimo to angażuje się w nauczanie na tajnych kompletach i inną nielegalną działalność. Jej przyrodni brat, doktor Rudolf Bednarczyk, nie tylko należy do partyzantki, ale i nielegalnie leczy Samuela Weissbergera, zapewne zresztą nie tylko jego – co względem Żydów było surowo zabronione. Nusia prowadzi też z bratem „podziemną” aptekę – Aleksander Kalczyński wspomina zresztą, że Emil Rosenstock udostępnił swoją willę ruchowi oporu i wciąż odbywały się tam różne spotkania („Mszana Dolna w pierwszych miesiącach okupacji niemieckiej”, maszynopis - dzięki uprzejmości córki, Marii Kalczyńskiej). Rodzina jest zamożna, do któregoś momentu mogą czuć się w miarę bezpiecznie, bo burgmaister Gelb i jego hitlerowscy zwierzchnicy, chętnie przyjmują okup, obiecując w zamian ochronę. Jednak Emil nie jest naiwny – kiedy na rozkaz władz okupacyjnych, 15.06.1042 r. zostaje sporządzona lista wszystkich Żydów przebywających w Mszanie i znajdują się na niej nazwiska jego i córki, postanawia działać. Profesor Kaszyczko przyjeżdżał wielokrotnie z Krakowa na wypoczynek do Mszany, rodziny zaprzyjaźniły się. Możliwe zresztą, że znali się już wcześniej: zarówno Emil Rosenstock, jak i Mikołaj Kaszyczko jakiś czas mieszkali/pracowali w Rozwadowie. Być może jakoś związała ich także śmierć Stasia? Zawiłości czasowe towarzyszące narodzinom Nusi, okazują się sprzyjającą okolicznością. Już 4 dni po powstaniu owej listy, w Krakowie, przed notariuszem, doktorem praw, Stanisławem Steinem, zostaje sporządzony akt przysposobienia Nusi przez Mikołaja Stanisława Mieczysława Kaszyczkę i jego żonę Helenę z Pawików Kaszyczkową, którzy nie mają własnego potomstwa. Mają jednak wielki atut na ówczesne czasy: nie są Żydami. Ale sam akt przysposobienia to za mało, nie uchroni Stasi przed śmiercią. Zatem w paragrafie drugim tegoż aktu Mikołaj Kaszyczko oświadcza, że w 1916 r. nawiązał pozamałżeński stosunek z Marią Anielą Łabuz, owocem którego była córka Stanisława Henryka, urodzona w 1917 r. – czyli de facto przyznaje się do ojcostwa. Dwa lata później matka „nieślubnie urodzonej Stanisławy” wyszła za mąż za „komisarza budownictwa kolei państwowej Emila Rosenstocka, obecnie w Mszanie Dolnej zamieszkałego” który jawił się jako ojciec dziecka. Jednak obecnie Mikołaj Kaszyczko „w celu wynagrodzenia jej moralnej szkody i pragnąc nadać jej jako swej naturalnej córce własne nazwisko, adoptuje ją (…..) za zgodą swej małżonki Heleny”, a „Stanisława Henryka Rosenstock otrzymuje nazwisko przysposobiciela” czyli Kaszyczko.

Już 07. lipca Emil zdobywa oficjalne potwierdzenie przysposobienia przez sąd grodzki z nadania władz okupacyjnych w Krakowie, w języku niemieckim – Stasia jest uratowana. Postaci profesora Mikołaja Kaszyczki i jego żonie poświęcimy osobny wpis w rozdziale o mszańskich Sprawiedliwych – nie zostali nigdy oficjalnie za takich uznani, a przecież ryzykując własne, uratowali życie Stanisławy Rosenstock. Chcemy oddać sprawiedliwość tym szlachetnym, odważnym ludziom przynajmniej w tym miejscu.  

Ten akt ocalił życie Nusi. W willi na Lachówce, poza centrum Mszany, a może jednak gdzieś dodatkowo ukryta (jak miała wspominać Kubie Weissbergerowi) bezpiecznie przeczekała straszny dzień 19.08.1942 r. gdy mszańskich Żydów, w tym jej ukochanego ojca, popędzono na wzgórze za miastem, do wąwozu na tzw. Pańskim, na śmierć. Burgmeister Gelb kazał mu przyjść na zbiórkę, zapewniając, że nic złego mu się nie stanie. Raczej nie uwierzył w te zapewnienia. Na plac zbiórki, w Olszynach, odprowadzili go ubrani w ciemne garnitury pasierbowie, świadkiem tego był pan Henryk Zdanowski, pracujący w pobliskim sklepie. Opowiadał nam, że wówczas dotarła do niego powaga sytuacji, do tej pory jeszcze wierzył w oficjalną wersję Niemców, że Żydzi mają się zebrać w celu wyjazdu do pracy na Wołyń. Podkreślał godne i pełne czci wobec przybranego ojca zachowanie młodych mężczyzn, z ogromnym wzruszeniem opowiadał nam to blisko 70 lat po tych wydarzeniach.

Jakie były dalsze losy Nusi? Aż do 1957 r. w dokumentach nosiła nazwisko swojego wybawiciela, zmieniła je ponownie na Rosenstock jako panieńskie, już po ślubie z  Edwardem Gniadkiem, późniejszym prezesem Gminnej Spółdzielni w Mszanie Dolnej. W akcie ślubu, który odbył się 13.10.1945 r. figuruje jej panieńskie nazwisko Rosenstock. W 1949 r. urodziła im się córka, Małgorzata. Stanisława była osobą wykształconą, znała język francuski, prowadziła otwarty i przyjazny dom. Kochała teatr i kulturę w ogóle, przynajmniej raz w miesiącu jeździła na spektakle do Krakowa.  Po śmierci męża zmuszona była wyprzedać rodzinny majątek, zrobiła to bez żalu, świadoma, że to tylko rzeczy. Pozostawała w serdecznych relacjach z przyrodnimi braćmi. Jaką traumę nosiła w sercu, możemy się jedynie domyślać. Nie chciała opowiadać o swojej przeszłości ani rodzinie ani przyjaciółkom, zapewne wspomnienia były zbyt bolesne. Zmarła 23.09.2002 r. w Nowym Sączu, w mieszkaniu córki Małgosi. Stanisława Gniadek zd. Rosenstock pochowana jest wraz z mężem na cmentarzu parafialnym w Mszanie Dolnej. Nazwisko jej ojca figuruje na tymże cmentarzu na pomniku głównym, poświęconym pamięci ofiar terroru hitlerowskiego i stalinowskiego – niestety, znaleźli się tam jedynie katolicy; poza inż. Rosenstockiem z zabitych na Pańskim na pomniku tym wymieniono jeszcze panią Śliwińską i Annę Sperber (jednak już nie jej matkę; ta nie przyjęła chrztu). Willa inżyniera Emila Rosenstocka stoi do dziś w Mszanie – położona w pięknej okolicy, u podnóży góry Lubogoszcz, nieco powyżej rzeki Mszanki służyła przez wiele lat księżom sercanom na dom wczasowo-rekolekcyjny. Z mszy świętych tam odprawianych mogli korzystać okoliczni mieszkańcy, z piszącą te słowa, w latach 60-70 XX w. -  historia kreśli nieraz przedziwne scenariusze, bo także mały Jozio Antosz, podówczas uczeń szkoły podstawowej, ojciec autorki artykułu, był związany z postacią Nusi, uczestnicząc w prowadzonym przez nią tajnym nauczaniu. Po latach, już jako kierownik piekarni Gminnej Spółdzielni, której prezesem był wspomniany mąż córki Nusi, wypiekając świąteczne chałki, nigdy o państwu Gniadkach nie zapominał, przynosząc dorodne chały wraz z życzeniami.

Piękne zdjęcia Emila, Nusi, Stasia Bednarczyka zdobią mieszkanie wnuczki Emila Rosenstocka, Małgosi, która nigdy nie miała szans poznać swojego niezwykłego dziadka. Dziękujemy jej za bezcenną współpracę, udostępnienie rodzinnych pamiątek i życzliwość w mozolnym odtwarzaniu tej niesamowitej, niełatwej rodzinnej historii.

Wszystkie dokumenty i archiwalne fotografie udostępniła nam pani Małgorzata Gołaszewska, zdjęcia współczesne są autorstwa Urszuli Antosz-Rekuckiej.